Ostatnie dwa lata upłynęły pod znakiem walki z pandemią COVID-19. Niektórym z nas wirus z Wuhan zabrał bliskie osoby, innym natomiast trwale uszkodził zdrowie. Wielcy tego świata do dziś nie mają dla nas jednoznacznej odpowiedzi na to, w jaki sposób rozwiązać trapiący nas problem.
Na początku pandemii wielu z nas mówiło, że będzie ona egzaminem na narodowy solidaryzm. Niestety, z przykrością muszę stwierdzić, że jako społeczeństwo polskie wypadliśmy w tej kwestii bardzo słabo, a już na pewno słabo wypadła tu jego szeroko pojęta prawa strona.
Trudno nie wspomnieć tu o postulatach Konfederacji, która upraszcza problem i bazuje na populistycznych hasłach o zniesieniu obostrzeń. Przekaz ten niewątpliwie trafia do sporej części polskiego społeczeństwa, które jest zmęczone pandemią i dla niektórych lockdowny nierzadko wiązały się z utratą pracy lub całego majątku. Z drugiej strony politycy Konfederacji nie mówią praktycznie nic o sposobach na uzdrowienie służby zdrowia, a zagadnienie to powinno być przecież jednym z kluczowych. Każdy, kto w ostatnim czasie miał choćby minimalną styczność ze służbą zdrowia wie, że przepełnione szpitale czy braki kadrowe nie są bynajmniej wymysłem mediów.
Na wstępie uspokajam Czytelników, że tekst ten nie będzie kolejnym głosem w dyskusji o szczepieniach czy segregacji sanitarnej. Będzie próbą znalezienia odpowiedzi na pytanie, co jako społeczeństwo możemy zrobić, aby zacząć mówić jednym głosem i wspólnie walczyć z zagrożeniem, którego istnienia nie kwestionuje już na szczęście prawie nikt.
Osobiście bardzo zainteresowała mnie analiza przeprowadzona przez Polski Instytut Ekonomiczny, z której wynika, iż kluczem do sukcesu w walce z pandemią nie są kary i mandaty, a dobra komunikacja i prosty przekaz. Okazuje się, że z pomocą mogą przyjść tu nauki behawioralne, które uwzględniają aktualną wiedzę o człowieku, o tym jak podejmujemy decyzję, formułujemy sądy czy zachowujemy się w określony sposób. Ludzie w czasie długotrwałego stresu gorzej przetwarzają informacje, dlatego przekazywane komunikaty muszą być maksymalnie proste i często powtarzane. Złą strategią jest na pewno bezpodstawne wycofywanie obostrzeń, a następnie ich gwałtowne przywracanie. Kiedy najpierw słyszymy, że „wirus jest w odwrocie”, a następnie media informują nas o przepełnionych szpitalach, może budzić to w nas zdezorientowanie, a na pewno brak zaufania do władzy. Dobrą strategią nie jest również opieranie się na strachu, ponieważ bardzo często łączy się on z bezradnością, przez co duża liczba osób może przyjąć postawy defensywne.
Warto zwrócić uwagę również na postulaty Stowarzyszenia Pacjent Europa. O ile ideologicznie w wielu kwestiach nie utożsamiam się z tą inicjatywą, tak w temacie pandemii daje nam ona wiele cennych wskazówek. Stowarzyszenie zauważa, że Polacy mają pełne prawo do nieufności względem władzy. Mają prawo uważać, że rekomendowane przez rząd obostrzenia nie służą dobru społeczeństwa. Sceptycyzm ten ma swoje korzenie w doświadczeniach komunizmu i charakterystyczny jest dla wszystkich krajów Europy Środkowo-Wschodniej.
Dla wielu z nas swego rodzaju dramatem jest wybór pomiędzy życiem i zdrowiem ludzi a koniecznością zarabiania na życie. Stowarzyszenie Pacjent Europa stoi jednak na stanowisku, że niekoniecznie musi tak być. Błędem rządzących jest reagowanie na problem dopiero wtedy, gdy liczba zakażeń gwałtownie wzrasta. Alternatywą powinno być tu natomiast minimalizacja wpływu lokalnych ognisk zakażeń poprzez lockdowny, które miałyby jedynie charakter lokalny. Opanowanie problemu w łagodnej fazie pozwoliłoby na obniżenie wydatków administracyjnych.
Na konferencji zorganizowanej w październiku 2021 roku przez Pacjenta Europę i Papieską Akademię Nauk Społecznych podkreślano, iż władza może odzyskać zaufanie obywateli poprzez okazanie solidarności. Sukces osiągnięty został w tych krajach, gdzie okazywana była solidarność w postaci dodatkowego dochodu dla obywateli i programu opieki zdrowotnej. Do tego potrzebne są rzecz jasna fundamenty finansowe, które nie powinny być jednak oparte na długu, ale na podatkach pozyskiwanych na przykład z cyfrowych gigantów.
Oczywiście, walka z pandemią jest tematem obszernym i moim celem jest jedynie zwrócenie uwagi na pewne aspekty, które mogą okazać się pomocne. Wydaje się, że kluczem do sukcesu powinno być odbudowanie zerwanych więzi pomiędzy rządzącymi a narodem. Inicjatywa musi wyjść niestety od tych pierwszych, co na chwilę obecną wydaje się być tylko marzeniem. Nie ulega wątpliwości, że w czasach pandemii głos należy oddać przede wszystkim lekarzom i naukowcom. Bez względu na to, co sądzimy o szczepieniach (ja jestem ich zdecydowanym zwolennikiem) czy segregacji sanitarnej, trudno nie zgodzić się z tym, że niezwykle ważna jest tu edukacja ludzi w kwestiach związanych z medycyną. Ważne jest, aby przekaz był prosty i dostosowany do poziomu nawet najmniej wykształconej części społeczeństwa. Oczywiście, całkowita rezygnacja z egzekwowania przepisów (np. w postaci mandatów za niektóre zachowania) może okazać się tylko utopią, jednak od kar i przymusowych obostrzeń o wiele lepsza jest „praca u podstaw” i popularyzacja nauki.
Niezwykle pomocny może być również rozwój samorządności, czyli element, który praktycznie od zawsze był obecny w postulatach Obozu Narodowo-Radykalnego czy w katolickiej nauce społecznej. Przeniesienie części obowiązków na władze lokalne może okazać się sukcesem w walce z pandemią. Samorządowcy bardzo często są „bliżej ludzi”, lepiej od władz centralnych znają charakterystykę poszczególnych regionów. Poza tym strategia ta ułatwiłaby możliwość zduszenia ognisk koronawirusa w samym zarodku. Ponadto nawet jeśli nieunikniona byłaby konieczność wprowadzenia lokalnego lockdownu, regionalny lockdown zawsze jest lepszy od tego rozciągniętego na cały kraj.
Warto zauważyć, że opisane powyżej rozwiązania mogą sprawdzić się nie tylko w kwestiach związanych z pandemią, ale również w przypadku konieczności rozwiązania de facto wszystkich innych problemów społecznych. Jako narodowi radykałowie stawiamy sobie w końcu za cel uzdrowienie władzy państwowej, tak aby przestała być ona sposobem na dorobienie się fortuny, ale stała się służbą działającą dla dobra Polaków.
Małgorzata Jarosz