Nie ulega wątpliwości, iż choć Obóz Narodowo-Radykalny już od kilku lat oficjalnie nie jest organizatorem Marszu Niepodległości, to tegoroczny marsz był zarówno dla nas, jak i dla innych nacjonalistów, wydarzeniem wyjątkowym. Bo któż z nas nie lubi maszerować w blasku rac i wśród patetycznych okrzyków? Kto z nas nie czuje satysfakcji, kiedy widok Kolumny Nacjonalistycznej wzbudza u innych zainteresowanie naszą ideą?
Pamiętać należy, że u źródeł Marszu Niepodległości leży „gniew ulicy”, sprzeciw wobec demoliberalnej zgniliźnie serwowanej między innymi przez media pokroju TVN-u. Sytuacja od tamtego czasu bynajmniej nie zmieniła się na lepsze, a pod wieloma względami jest niestety gorzej. Przechodząc ulicami polskich miast coraz częściej spotkać można zniewieściałych chłopców albo dziewczyny z tęczowymi torbami.
Wrogowie ojczyzny uaktywniają się coraz częściej i co najgorsze, pociągają za sobą niemałą grupę ludzi. Ludzi, którzy swój czas wolny spędzają głównie na oglądaniu TVN24 albo ogłupiających programów rozrywkowych. Przykładem takiej lewicowej agitacji była akcja „Ani jednej więcej” po śmierci 30-letniej mieszkanki Pszczyny. Każdy, kto choć w minimalnym stopniu interesuje się teologią moralną wie, że nauka Kościoła nie zabrania udzielania pomocy medycznej ciężarnym kobietom, nawet jeśli pomoc ta mogłaby wiązać się ze śmiercią dziecka. Niestety, lewicowe aktywistki wykorzystują tu ludzką niewiedzę i granie na emocjach. Choć tym razem nie doszło na szczęście do barbarzyńskich akcji, które znamy z ubiegłego roku, w postaci niszczenia kościołów czy różnego rodzaju miejsc pamięci, to jest to kolejny krok w kierunku moralnego upadku polskiego narodu. Poprzez przekłamania próbuje się obrzydzić nam katolicką wizję rodziny czy macierzyństwa.
Drugim poletkiem, na którym w ostatnim czasie uaktywniają się wrogowie ojczyzny, jest sytuacji na granicy polsko-białoruskiej. TVN w ostatnim czasie przez wszystkie przypadki odmieniał hasło „dzieci z Michałowa”. Niestety, te same osoby, które wzruszają się na widok dzieci z Michałowa (choć słowo „wzruszenie” jest tu użyte mocno na wyrost, bo w rzeczywistości chodzi tylko o grę polityczną), na co dzień nie przejmują się losem swoich rodaków. Działania szeroko pojętej lewicy śmiało uznać można za działania wymierzone w państwo polskie i polski naród. Na głowę Straży Granicznej wylano wiadra pomyj tylko dlatego, że ośmieliła się bronić naszych granic przed nieznanymi przybyszami. W rzeczywistości Polska nie ma moralnego obowiązku wpuszczania imigrantów na swój teren. Tym bardziej, że to nie Polska odpowiada za destabilizację sytuacji na Bliskim Wschodzie. Tym bardziej, że coraz więcej przemawia za tym, że imigranci wykorzystywani są przez Białoruś do eskalowania konfliktu z Polską. W ostatnich dniach nieustannie dochodzą do nas informacje o wyposażaniu ich przez służby białoruskie w gaz łzawiący, a także o wysyłaniu na granicę dzieci tylko i wyłącznie w celach propagandowych.
Pamiętajmy jednak, że wrogiem ojczyzny nie jest tylko lewica. Niemniej szkód wyrządzają tu osoby, które próbują wmówić opinii publicznej, że w 2015 roku obudziliśmy się w nowej, lepszej Polsce i de facto możemy złożyć broń. Najbardziej sztandarowym przykładem jest tu rzecz jasna osoba Roberta Bąkiewicza, który sprzedał Marsz Niepodległości partii rządzącej i z ust którego na Marszu mogliśmy usłyszeć hymn na cześć premiera Morawieckiego. Chyba nikogo z nacjonalistów nie trzeba przekonywać, że PIS jest partią bezideową, której celem jest utrzymanie się u władzy za wszelką cenę. Chyba nikogo z nacjonalistów nie trzeba przekonywać, że wrogiem ojczyzny jest też Konfederacja, która co prawda kreuje się na partię antysystemową, ale nie jest głosem Polaków, a co najwyżej głosem polskich przedsiębiorców.
Największy wróg ojczyzny drzemie jednak nie w Platformie Obywatelskiej ani w Konfederacji. Największy wróg drzemie w nas samych, a jest nim nasza ułomna natura ludzka i własna bierność. Marsz Niepodległości jest idealnym czasem na rachunek sumienia i odpowiedzenie sobie na pytanie, ile w ostatnim czasie zrobiliśmy dla Polski. Bolesław Piasecki pisał, że „tradycyjna psychika polska wyżywa się w fantazji, marzeniu, ułudzie, zamiast krystalizować się w czynie”.
Warto odpowiedzieć sobie na pytanie, czy „tradycyjna psychika polska” nie jest również naszą przywarą.
Małgorzata Jarosz