Zastanówmy się przez chwilę, czym dla każdego z nas jest narodowy radykalizm. Wielu z nas pewnie odpowie, że jest to określony zbiór zasad postępowania, polityczny światopogląd, czy wreszcie wzniosły bądź niedościgniony ideał. To wszystko prawda, jednak codzienna i szara rzeczywistość z pewnością każdego z nas sprowadziła już nieraz dość brutalnie na ziemię. Człowiek zaczytując się w dziełach i klasykach polskiego czy europejskiego nacjonalizmu lub analizując bieżące wydarzenia, nierzadko snuje w swojej głowie wielkie ideały, które jednak przy aktualnej sytuacji polityczno-społecznej są niemalże nierealne do wprowadzenia w życie. I tu pojawia się pewien problem, z którego każdy z nas powinien zdać sobie sprawę. Polski nacjonalista, narodowy radykał to człowiek, który przede wszystkim w szarudze dnia codziennego pokazuje piękno i wartościowość swoich ideałów. Nie jest sztuką wyjść kilka razy do roku na pikiety czy przemarsze, pokrzyczeć, zamanifestować swój sprzeciw i na tym kończyć swoją pracę dla Polski. Od tego typu postaw nie tylko nie mamy co liczyć na pozytywne zmiany w otaczającej nas rzeczywistości, ale również możemy zapomnieć o poprawie nas samych. Takie sprawy jak wydarzenia publiczne, pokazywanie się ogółowi społeczeństwa powinny być dopiero zwieńczeniem codziennej, szarej i żmudnej pracy każdego dnia. Nie da się przecież zbudować trwałego budynku bez wyłożenia solidnych fundamentów, prawda?
Powiedzmy więc sobie w czym i w jaki sposób powinien przejawiać się ów narodowy radykalizm dnia powszedniego?
Jest to przede wszystkim niestrudzone i uczciwe wypełnianie swojego życiowego powołania i obowiązków stanu. Jest to również pełne zaangażowanie się w środowisko, w którym się działa i pracuje na rzecz Polski. Wreszcie jest to również codzienna praca nad samym sobą, nad swoimi wadami, złymi skłonnościami i niewłaściwym, obcym naszym ideałom postępowaniem. Od tego zaczyna się prawdziwe narodowe odrodzenie. Tego oczekuje od nas dziś Polska. Zastana przez nas rzeczywistość nie ułatwia nam działalności. Ani na płaszczyźnie publicznej i organizacyjnej, ani w sferze odcinania się od tego co oferuje nam demoliberalny świat. Narodowy radykalizm to wreszcie dawanie innym, organizacji czy po prostu Polsce tego, co umiemy najlepiej, do czego talentów udzielił nam Pan Bóg. Jeśli masz pomysł i zapał do działalności charytatywnej, nie czekaj, nie ociągaj się. Zrób to, czego nikt nie zrobi za Ciebie. Jeśli potrafisz pisać, rozmawiać, przekazywać idee, rób to. Na co dzień, w pracy, w szkole, na uczelni, wedle warunków i możliwości, ale nie odbieraj sobie samemu szansy na rozpalenie w drugim tego płomyka idei, który ktoś kiedyś rozpalił w Tobie. Być może masz zdolności sportowe, dla przykładu do sportów walki. Rozbudzaj wśród swojego otoczenia potrzebę pracy nad swoją fizycznością, hartowania nie tylko ducha, ale i ciała. Jakakolwiek aktywność fizyczna, a zwłaszcza sporty walki, to doskonały sposób, by nie tylko zadbać o swoją kondycję czy samoobronę, ale jest to również doskonała okazja, by zachęcić ospałych kolegów czy koleżanki do rozpoczęcia pracy nad sobą. Zwłaszcza w czasach niebezpiecznych dla nacjonalistów.
Doskonałym przejawem narodowego radykalizmu w naszym codziennym postępowaniu jest również budowanie w oczach naszego otoczenia przeświadczenia, że narodowy radykał to osoba uczciwa, sumienna i dająca dobry przykład innym rodakom. Narodowy radykalizm to również umiejętność stawania w obronie naszej chrześcijańskiej tożsamości i dziedzictwa kulturowego. Bez względu na to, czy osobiście jesteśmy obdarzeni łaską wiary czy też nie, przytaczając powszechnie znany cytat Romana Dmowskiego: “Katolicyzm nie jest dodatkiem do polskości, zabarwieniem jej na pewien sposób, ale tkwi w jej istocie, w znacznej mierze stanowi jej istotę.”. Jest to szczególnie ważne właśnie dziś, gdy ofensywa środowisk laickich, ale również sam kryzys w strukturach hierarchii kościelnej, uświadamia nas w jak dużym kryzysie jest katolicka tożsamość naszego narodu. Pamiętajmy, że od momentu, gdy ludzie wokół nas wiedzą, że nacjonalizm, narodowy radykalizm jest tym czym się “legitymizujemy”, swoim codziennym postępowaniem wystawiamy również niejako opinię naszemu środowisku, naszym ideałom. Ludzie mało zwracają uwagę na słowa, dużo więcej zaś przemawiają do nich czyny. Nie szukajmy poklasku i okazji do “pokazania się”. Narodowy radykał ma również świadomość ceny, jaką nierzadko musi płacić za to kim jest, właśnie na co dzień. Nie chodzi mi tu teraz o poważne konflikty z prawem, choć i to się zdarza, ale o liczne niedogodności z jakimi wielu z nas się spotkało, spotyka, czy spotykać będzie. Ostracyzm wśród otoczenia w pracy, bo ktoś zobaczył nas z falangą, problemy w szkole czy na uczelni, bo ktoś na nas doniósł, że działamy w “faszystowskiej” strukturze. Konieczność poświęcania części wolnego czasu na pracę dla narodu, który to naród niejednokrotnie nie docenia naszych działań i to pod przeróżną postacią. Nie jest rzecz w samobiczowaniu się i kreowaniu na męczennika. Jednak musimy być świadomi, że jeśli uważamy się za narodowych radykałów, a w naszym życiu nie spotykają nas absolutnie żadne przeciwności z tego tytułu, to albo nasze zaangażowanie w sprawę jest niedostateczne, albo pewne niedogodności dopiero przed nami. Pomyślmy więc sobie, co ja, konkretnie ja, nie kolega i koleżanka, ja, Iksiński, Kowalska, mogę zacząć robić w swoim otoczeniu by mój narodowy radykalizm nie był jedynie fasadowy i od święta. Pamiętajmy, że bohaterowie i myśliciele z lat minionych, w których niejeden i niejedna z nas się zaczytuje, również przechodzili przeróżne kryzysy i rozterki. Choć każde pokolenie przeżywa inne problemy i trudności w działalności, oni również musieli się reflektować i odpowiadać na ówczesne, postawione im wyzwania. Każdego dnia patrzy na nas rodzina, współpracownicy, koledzy i koleżanki. Pokażmy im kim jest narodowy radykał i dlaczego warto podążać ścieżką polskiego nacjonalizmu. Nikt tego za nas nie zrobi. Nie składajmy czynu, słowa i idei na świąteczne okazje i weźmy sobie do serca odpowiedzialność jaka ciąży na nas
wszystkich.
Rajmund Pietrasik